Mój Ojciec Bronisław Wajs, syn Józefa i Tekli z domu Łuczyńskiej, urodził się 29 listopada 1904 roku w Srebrnej k. Łodzi, która była wówczas pod zaborem rosyjskim. Pochodził z wielodzietnej rodziny (ośmioro dzieci – 4 synów i 4 córki), której niemieccy przodkowie w I połowie 19. wieku przywędrowali do Polski z Badenii (z okolic Heidelbergu). Pierwotne nazwisko Weiss stopniowo spolszczyli, zmieniając pisownię na Weis, Wais, a wreszcie Wajs. Dzieci władały biegle językiem polskim i niemieckim. Rodzice Ojca byli głęboko wierzącymi katolikami i w takim duchu wychowywali dzieci, które czuły się w pełni Polakami.
Ojciec ukończył gimnazjum im. M. Kopernika w Łodzi. Potem pracował w spółce budowlanej „Elibor” w Łodzi. Zachowało się też świadectwo ukończenia przez Ojca Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty z wynikiem „zupełnie dobrym” i lokatą 9/100. Był podporucznikiem rezerwy 28 pułku piechoty (Armia Łódź). W 1937 roku ożenił się z Cecylią Szafrańską, zamieszkali w Łodzi przy ul. Piotrkowskiej 134. Mieli jedno dziecko, córkę Annę urodzoną w 1938 roku.
Ci, którzy znali mojego Ojca, wspominają go jako człowieka bardzo otwartego, sympatycznego, a jednocześnie dobrze zorganizowanego, solidnego w pracy i wiernego w przyjaźni, takiego, na którym można było polegać.
Po wybuchu wojny w 1939 r. Ojciec został zmobilizowany i jego oddział znalazł się wśród jednostek wycofujących się w kierunku wschodnich granic Polski. W Baranowiczach wszyscy polscy żołnierze zostali zatrzymani przez nacierające wojska sowieckie. Tutaj oddzielano oficerów od szeregowców. Nieżyjący już p. Robert Bandel – mieszkaniec Srebrnej – był świadkiem tego, jak bolszewicy wyciągnęli Ojca z oddziału i dołączyli do kadry oficerskiej. Niektórzy zatrzymani próbowali się ratować, zrywając z mundurów oficerskie epolety, ale Rosjanie sprawdzali też ręce – jeśli nie wyglądały na spracowane i zniszczone, uznawali je za ręce inteligentów, czyli „wrogów ludu”, których należało internować. Wtedy też na podstawie umowy niemiecko-sowieckiej zatrzymani, którzy przyznali się do narodowości niemieckiej, byli wypuszczani na wolność.
Z zachowanych notatek wynika, że od 26 września aresztowani byli przewożeni pociągami z Łucka na wschód przez Szepetówkę, Koziatyn, Kijów, Moskwę, Kupiańsk, Puszkino do starego zburzonego w 1917 roku klasztoru w miejscowości Gorodok Putywski Łagier, gdzie przebywali od 9 do 31 października. Stąd 2 listopada 1939 roku zostali przewiezieni do Kozielska. Na początku 1940 r. jeden z internowanych w Kozielsku powrócił do Łodzi i odnalazł moją matkę. Powiedział jej, że wszyscy jeńcy, którzy w czasie przeprowadzanych w obozie przesłuchań przyznali się do pochodzenia niemieckiego, zostali zwolnieni i wyjechali z obozu 14 lutego 1940 r. Ale mój Ojciec nie chciał skorzystać z tej okazji, uważał się za Polaka. Matka dostała od niego z Kozielska tylko jeden list.
W kwietniu 1943 roku Niemcy ogłosili odkrycie masowych grobów oficerów polskich w Katyniu. W połowie roku matka dowiedziała się z komunikatów publikowanych w niemieckiej prasie i ogłaszanych przez radio, że nazwisko Ojca znajduje się na liście ekshumowanych w Katyniu. Publikacja Amtliches Material zum Massenmord von Katyn wydana w Berlinie w 1943 r. zawierała na stronie 206, pod numerem 1458, następujące dane:
Wajs Broneslaw, Ltn. – Personalausweis, 1 Mitgliedskarte der Reserve-Offiziere, Taschenkalender, Führerschein, Fotos, Visitenkarte, 1 Brief.
Potwierdzenie tej wiadomości otrzymała dopiero po wojnie, w kwietniu 1946 roku, z Polskiego Czerwonego Krzyża:
„[…] Donosimy uprzejmie, że na liście ekshumowanych wojskowych polskich ze zbiorowych grobów w Koziej Górze k. Smoleńska figuruje pod nr ewid. 01458 ppor. Wajs Bronisław, przy którym znaleziono dowód osobisty, legitymację Związku Oficerów Rezerwy, prawo jazdy, wizytówkę, zdjęcie, karty pocztowe, list i kalendarzyk. Ekshumacje odbywały się wiosną 1943 r., po czym zwłoki złożone zostały w bratniej mogile na specjalnym miejscowym cmentarzu. […] Depozyty pozostały w rękach władz niemieckich”.
W ekshumacjach prowadzonych przez Niemców z pomocą międzynarodowej komisji lekarskiej brała też udział Komisja Techniczna PCK. Tysiące dokumentów i przedmiotów znalezionych przy ciałach zabitych (w kieszeniach, butach itp.) Niemcy przewieźli do Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki w Krakowie, gdzie badał je również polski zespół. Polskie władze podziemne zleciły skopiowanie znalezionych pamiętników i zapisków, po czym Armia Krajowa zorganizowała ich przerzut do Londynu (w maju 1944 r.), gdzie przekazano je rządowi polskiemu. Większość skrzyń Niemcy wywieźli w okolice Drezna, gdzie podobno spłonęły w czasie alianckich bombardowań. W sumie zachowały się kopie kilkunastu pamiętników, między innymi zapiski z kalendarzyka mojego Ojca. Materiały te zostały wydane w 1990 roku przez wydawnictwo Editions Spotkania pod tytułem „Pamiętniki znalezione w Katyniu”. Te pamiętniki i notatki to niezwykle cenne źródło informacji o losach internowanych od chwili ich aresztowania do śmierci w katyńskim lesie. Szczegóły dotyczące warunków życia w obozie, przesłuchań, rewizji, rozkazów i zakazów (na przykład surowo zakazane były jakiekolwiek zbiorowe zajęcia, gry, pogadanki, nie mówiąc już o praktykach religijnych), okropnych warunków zakwaterowania, ciasnoty, robactwa, głodowych porcji wstrętnego jedzenia.
W dokumentacji katyńskiej przekazanej władzom polskim w 1990 roku znajduje się dokument o następującej treści (cytuję za „Rzeczpospolitą” z 8–9 września 1990 r.):
NKWD ZSRR Ściśle tajne
Nr 022/7 Do rąk własnych
9 kwietnia 1940 r.
m. Moskwa
NACZELNIK KOZIELSKIEGO OBOZU JEŃCÓW WOJENNYCH
ST. LEJTNANT BEZPIECZEŃSTWA PAŃSTWOWEGO
TOW. KOROLEW
M. KOZIELSK, OBWÓD SMOLEŃSKI
Po otrzymaniu niniejszej listy bezzwłocznie wyślijcie do m. Smoleńska do dyspozycji naczelnika NKWD obwodu smoleńskiego niżej wymienionych jeńców wojennych przetrzymywanych w obozie kozielskim:
1. (…)
28. Wajs Bronisław s. Józefa – 1904 r. Akta nr 1915
(…)
Ogółem sto osób.
Naczelnik Zarządu NKWD ZSRR ds. jeńców wojennych, kapitan bezpieczeństwa państwowego
/-/
Soprunienko
Od 3 kwietnia do 11 maja z Kozielska do Zarządu NKWD w Smoleńsku wysłano 4403 jeńców. Na tzw. polskiej liście nazwisko Ojca umieszczone jest pod nr 436, na liście katyńskiej Muszyńskiego – na str. 198.
Dwie ostatnie notatki mojego Ojca brzmiały:
„19.30 odjazd z Kozielska – dokąd?
Wagony więzienne dla skazańców zakratowane. Bez jedzenia i wody. W przedziale 1x 2 – 6 nas wojennoplennych. Postój w Smoleńsku. Godz. 22.00 zupa z kaszy już zimna”.
Wiemy, że ze Smoleńska wszystkie transporty były kierowane do stacji Gniezdowo, skąd przewożono skazańców samochodami do lasu katyńskiego. Resztę można obejrzeć w filmie „Katyń” Andrzeja Wajdy. Przypuszczalna data śmierci mojego Ojca to 11 kwietnia 1940 roku.
Minister Obrony Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej decyzją z dnia 5 października 2007 roku mianował pośmiertnie podporucznika Bronisława Wajsa s. Józefa na stopień porucznika Wojska Polskiego.
Cześć Jego pamięci! Anna Moraczewska (córka)