2013-11-29
Bardzo miło wspominam liceum

Bardzo miło wspominam liceum

60 lat konstantynowskiego LO. Absolwenci wspominają

Z absolwentką Liceum Ogólnokształcącego im. ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego Prymasa 1000-lecia w Konstantynowie Łódzkim - Małgorzatą Chmielecką-Brzyszcz, lekarzem pediatrą w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Konstantynowie Łódzkim (Poradnia lekarza POZ), rozmawiają uczennice liceum Angelika Falborska i Klaudia Stoińska.

Dzień dobry pani doktor
- Dzień dobry!

Nazywam się Angelika Falborska. A ja, Klaudia Stoińska. Łączy nas wspólna szkoła. Chodzimy do liceum w Konstantynowie Łódzkim, do którego Pani również uczęszczała. Chciałybyśmy porozmawiać z Panią o naszej szkole, trochę powspominać o tym, jak było w liceum kiedyś, za czasów naszych rodziców.
W jakich latach uczęszczała Pani do Liceum?
- To było w latach 1974-78... dawno temu.

Jak Pani wspomina czas pobytu w LO w Konstantynowie?
- Czas ten był bardzo dla mnie przyjemny. Bardzo miło wspominam okres liceum, nauczycieli oraz klasę. Uczęszczałam do klasy biologiczno-chemicznej. Moją wychowawczynią była Pani Profesor Pająk. W ostatniej klasie uczyła mnie Pani Doktor Niewiadomska.

Czy może nam pani zdradzić, które zdarzenie z czasów szkolnych nadal wywołuje u Pani uśmiech?
- Do tej pory utrzymuję kontakt z moimi przyjaciółkami z LO. Wydaje mi się, że to nas do tej pory łączy. Super zabawnych zdarzeń po prostu nie pamiętam, to było bardzo dawno temu.

Proszę nam powiedzieć jak wówczas wyglądała studniówka?
- Dziewczyny ubrane były w ciemne spódnice, wtedy był czas, kiedy te spódnice nosiło się długie, białe bluzki. Studniówkę też bardzo miło wspominam. Odbywała się ona oczywiście w szkole.

A klasa? Czy według pani była zgrana?
- Tak, klasa była bardzo zgrana, liczyła ona dwadzieścia parę osób. Co prawda przeważały dziewczęta, było tylko kilku chłopców.

Który nauczyciel bądź profesor najbardziej zapadł Pani w pamięci?
- Pani profesor Pająk, która uczyła mnie biologii, Pani profesor Burska, która uczyła mnie chemii. Dzięki nim zdałam maturę bez żadnych korepetycji i dostałam się na medycynę. Zapadł mi również w pamięci Pan profesor Chalimowski, który jest barwną postacią, jeśli chodzi o dowcipy. Zapewne wiele osób za go to zapamiętało. Myślę, że te osoby najbardziej zapisały się w mojej pamięci.

Jakie były kryteria przyjmowania uczniów do Liceum?
- Wtedy byłam przyjęta bez egzaminów, ponieważ miałam wysoką średnią w szkole podstawowej. I tak było, jeżeli osoby miały wysoką średnią, były przyjmowane bez egzaminów, a poniżej średniej cztery, wydaje mi się, przyjmowane były dopiero po zdaniu egzaminu.

Uważa Pani, że ciężko było się dostać do naszego liceum?
- Chyba nie. W tym czasie, kiedy ja zdawałam, kiedy byłam przyjmowana to był okres, kiedy te klasy nie były tak liczne, nie było już takiego wyżu. Poprzednie klasy były bardziej liczne, tworzono po trzy, cztery oddziały. Natomiast w czasie, kiedy ja byłam, powstały tylko dwie klasy. Wówczas i w liceach, i podstawówkach klasy były mniej liczne. Mniej było dzieci, mniej młodzieży.

A jeśli chodzi o jakieś konkursy, były organizowane w szkole?
- Konkursy były organizowane, na przykład bale karnawałowe, każda klasa organizowała bal i były one tematyczne. Przynajmniej to pamiętam.

A jakieś wycieczki?
- Wycieczki jak najbardziej były! Klasy sobie organizowały rajdy, wyprawy.

Czy organizowane były jakieś wyjścia do kin, teatrów?
- Zdecydowanie tak! Było to bardzo częste dzięki Pani profesor Włodkowskiej, która uczyła nas języka polskiego. Organizowała ona liczne wyjazdy również do teatru w Warszawie.

Dziękujemy za rozmowę.