2021-11-08
Powstanie Styczniowe w okolicach Łodzi. Autor tekstu Alfons Parczewski bywał w Konstantynowie

Powstanie Styczniowe w okolicach Łodzi. Autor tekstu Alfons Parczewski bywał w Konstantynowie

Cykl artykułów z okazji 20 lat współpracy prof. Rafała Leszczyńskiego z mediami w Konstantynowie Łódzkim (18)

POWSTANIE STYCZNIOWE W OKOLICACH ŁODZI
[Fragmenty wspomnień opublikowanych w „Roczniku Łódzkim” z 1929 r. s. 193-210]
   Wspomnienia z moich lat dziecinnych wiążą się z powstaniem 1863 roku mianowicie z tym, co w okolicach od Łodzi niedalekich zachodziło, bo właśnie w tych stronach przyszedłem na świat i spędziłem lata dziecinne. Urodziłem się w Wodzieradach, majątku moich rodziców, leżącym w parafii Mikołajewice w odległości około 18 kilometrów na zachód od Łodzi […] Dom, w którym się urodziłem, to w starym stylu dwór ziemiański z bardzo dawnych pochodzący czasów, z dachem o dwóch kondygnacjach, z czterema kolumnami na froncie i trójkątnym nad nimi giblem. W chwili, gdy zaczynały się wypadki, które powstanie poprzedziły, miałem dopiero jedenaście lat, ale pamiętam je doskonale, ile że nie chodziłem do szkół w mieście, ale uczyłem się w domu i całą tę gorącą epokę spędziłem na wsi razem z młodszą ode mnie siostrą Melanią. Nauczycielem moim domowym był Juliusz Teplicki, emerytowany nauczyciel i inspektor szkół rządowych w Warszawie, niegdyś oficer artylerii wojsk polskich z 1831 roku. Opowiadania jego o listopadowej rewolucji, o grochowskiej bitwie, którymi urozmaicał długie zimowe wieczory, były jednym przyczynkiem więcej do całego licznego cyklu tradycji i gawęd napoleończyków, oficerów rewolucyjnych 1830 r., powstańców poznańskich 1848 r., od których roiło się wśród bliższej i dalszej rodziny mojej (*1) i w kołach znajomych […]
   Nadeszła epoka narodowych manifestacji. Przede wszystkim więc śpiewy patriotyczne w niedziele w kościołach. W Mikołajewicach próbowano ich także; ja z moim rówieśnikiem Stanisławem Lazarewem z Żytowic chcieliśmy swoje głosy przyłączyć do chóru, ale proboszcz ks. Żak zabronił śpiewów patriotycznych. Nie był on i przedtem wśród ziemian lubiony […] Po wydaniu zakazu śpiewów patriotycznych przez ks. Żaka rodzice przestali jeździć do kościoła w Mikołajewicach, jeździli natomiast do pobliskich Kwiatkowic, gdzie proboszcz ks. Górecki na śpiewy narodowe pozwalał. Rozlegały się wówczas co niedziela pieśni „Boże, coś Polskę” i „Z dymem pożarów” […]
   Rodzice moi założyli własnym kosztem szkołę elementarną dla dzieci wiejskich w Wodzieradach. Sprowadzili w tym celu nauczyciela […] Lubiłem często do owej szkoły zaglądać, a musiała ona być w naszych stronach rzadkością, nie mówiono bowiem w owych czasach, aby w której z sąsiednich wsi „szkółkę” również założono. W Wodzieradach stała się także w dziedzinie społecznej druga pokrewna założeniu szkółki rzadkość. Oto ojciec mój, nie czekając ukazów, zaraz po warszawskich manifestacjach uwłaszczył pańszczyźnianych włościan […]
   Zaraz w początkach powstania przywieziono do Wodzierad pierwszych rannych z bitwy pod Nowosolną (*2) w okolicach Łodzi stoczonej, w której z naszej strony dowodził Dworaczek. Dwaj [ranni] byli mieszkańcami Łodzi: Bidorf i Lebelt. Trzecim był Grochulski […]
   O rosyjskich oddziałach wojskowych, a nawet policyjnych posterunkach nie było w naszej okolicy słychać. Trzymały się w oddali. Natomiast od początku lata, pamiętam, przesuwają się wciąż polskie oddziały kawalerii. Cudowny kalejdoskop ładnie umundurowanych, dobrze uzbrojonych, na dobrych koniach szeregów jazdy! Jakby armia regularna […] Niewiele czasu minęło, a zobaczyłem w Pęczniewie, majątku Wernerów, oddział kawalerii łęczyckiej. Dowódcą był także stryjeczny brat ojca, Walenty Parczewski […]
   Już od wiosny marzyłem o tym, aby wstąpić jako szeregowiec do powstania […] Nic nie pomogło – wszędzie spotykała mnie odmowa. Jeden z powstańców w obozie Taczanowskiego nazwał mnie wprost dzieciakiem. W rzeczywistości byłem nim jeszcze, a wyglądałem znacznie młodziej, niż na lata, które już miałem. Fizycznie byłem mało rozwinięty […] Razem z oddziałem Tyca wróciłem do Wodzierad i gdy po zjedzonym obiedzie powstańcy ruszyli w dalszą drogę w kierunku wschodnim, ja przez ogród wybiegłem i zaraz za wsią przyłączyłem się do oddziału, otrzymałem sztucer i uzbrojony już maszerowałem z innymi w szeregu dwójek czy trójek. Czułem się niepospolicie dumny i uszczęśliwiony nadzieją udziału w przyszłych walkach z wrogiem. Tymczasem los zrządził inaczej. Oddział zatrzymał się na kolonii Teodorów, aby tam zaaresztować kogoś, zdaje się Niemca oskarżonego o szpiegostwo. To wystarczyło, że matka moja, podejrzewając, co się stało, wziąwszy do pomocy ogrodnika Paluszkiewicza, bryką zaprzężoną w parę koni dopędziła nas. Zacząłem uciekać w stronę pobliskiego lasu, ale ów ogrodnik dogonił mnie, przyprowadził przed naczelnika Tyca, który teraz stanął stanowczo po stronie mojej matki i kazał mi wracać do domu […] Tragizm tak częsty w życiu zrobił swoje: w czasie powstania w r. 1863 byłem dzieciakiem niezdolnym do noszenia broni, za starym znowu w epoce wojny światowej […]
   W noc ostatniej bytności zbrojnych powstańców w Wodzieradach ojca w domu już nie było. Siedział aresztowany w więzieniu w Łodzi. W ogóle ku końcowi lata zaczęły się w naszych stronach duże represje. Kierował nimi baron Bremsen, mianowany naczelnikiem wojennym Łodzi wraz z okręgiem […] Miał wstrętny zewnętrzny wygląd. Typowy rosyjski Niemiec; uosobienie w jednym człowieku syntezy dwóch naszych wrogów. Gdy matka prosiła go o uwolnienie ojca, odburknął, że to mało, że właściwie i mnie powinien był za agitację buntowniczą uwięzić. Jeśli tego nie czyni, to z uwagi na mój wiek dziecięcy […] Dwa dni w tygodniu, zdaje mi się wtorki i piątki, były dostępne dla rodzin uwięzionych do widywania się z więźniami. Matka korzystała i często bardzo jeździła do Łodzi, zabierając nas ze sobą mnie i młodszą ode mnie siostrzyczkę Melanię […] W gmachu więziennym był oddzielny, niezbyt wielki pokój dla tych spotkań. Bywało w nim gwarno, żywo, czasami nawet wesoło. Widzenia nie trwały nigdy długo zawsze w obecności warty i oficera […]
   Do Łodzi jeździliśmy zwykle przez Lutomiersk i Konstantynów (*3), czasami, lubo rzadko, przez Pabianice. Łódź ówczesna była niewielkim miastem […] Na ulicy Piotrkowskiej były małe parterowe domki lub puste place. W bok od niej, w jedną i drugą stronę pustki także lub ogrody. Głównym, centralnym punktem życia był Nowy Rynek, a na nim magistrat, dom zboru ewangelickiego, szkoła powiatowa i, niewysokie zresztą, kamienice […] Dla wielu, zwłaszcza ziemian, kary pieniężne stawały się drogą do uwolnienia. Chodziła tylko wieść, nie bardzo ukrywana, że z tych sztrafów korzystał osobiście Bremsen. Toteż wysokość kar była stosowana nie tyle do stopnia winy ukaranego, ile do jego zamożności […] Gdy w r. 1864 już jako gimnazjasta przyjechałem na wielkanocne wakacje do Wodzierady, ojca odwiedziłem w Łodzi, gdzie był jeszcze w areszcie, ale już domowym tylko. Mieszkał w hotelu Engela pod groźbą zakazu opuszczania go i z obowiązkiem meldowania się w urzędzie wojennym. Gdym na wielkie wakacje przyjechał, już ojciec był w domu. Miał tylko nakaz czas jakiś w oznaczonych terminach meldować się u naczelnika wojennego w Pabianicach.
Alfons Parczewski

…………………..........
(*1) Józef Parczewski, dziadek Alfonsa, był oficerem wojsk Księstwa Warszawskiego; z jego braci Bogusław Parczewski brał udział w wojnie z Austrią 1809, w wyprawie na Moskwę 1812 i w obronie Gdańska 1813; Ignacy – walczył w Hiszpanii i tam ranny.
(*2) Znana bardziej jako „bitwa pod Dobrą”.
(*3) Pogrubienie: redakcjia „43bis”

 

Alfons Józef Ignacy Parczewski (ur. 15 listopada 1849 w Wodzieradach, zm. 21 kwietnia 1933 w Wilnie), prawnik, polityk narodowo-demokratyczny, profesor Uniwersytetu Warszawskiego (UW) oraz profesor i rektor (1922–1924) Uniwersytetu Stefana Batorego (USB) w Wilnie, działacz społeczny i bojownik o polskość ziem zachodnich; brat Melanii.

<Publikowano drukiem: „Ex Libris 43bis” (nr 243, marzec 2016) – samoistny miesięcznik oraz jako dodatek do miesięcznika „Wiadomości - 43bis” (nr 639/640, 29 lutego / 13 marca 2016)>

 

POLECAMY:
Ewa Andrysiak, Alfons Józef Ignacy Parczewski (1849-1933), „Biuletyn Szadkowski”, 2006 nr 6, s. 7-42
Piotr Biliński, Parczewski Alfons Józef Ignacy, Polski Petersburg