2022-11-14
Jan Kaczmarek nie był fałszywym prorokiem. Wracajmy do źródeł, przywróćmy Polakom godność. To przesądzi o naszej przyszłości…

Jan Kaczmarek nie był fałszywym prorokiem.
Wracajmy do źródeł, przywróćmy Polakom godność. To przesądzi o naszej przyszłości…

Przed 15 laty zmarł Jan Kaczmarek. Satyryk, piosenkarz i autor piosenek, felietonista, współtwórca wrocławskiego kabaretu „Elita”.

Swoje wiem i to mój skarb,
wartość jego dobrze znam,
tylko to mi pozostało,
lecz w tych czasach to niemało,
więc go nie odstąpię wam.

Co wy, kurcze, ze mną macie,
namawiacie, zapraszacie,
jak nazywa się ten taniec?
Głową w mur? Grochem w ścianę?

Tańczcie dalej te łamańce,
ja tam z wami nie zatańczę,
bo bym musiał z obrzydzeniem
dać sumieniu wymówienie.
Bo ja swoje wiem i już
i stąd mój psychiczny luz.
Wkrótce mi podrośnie synek,
no i sprawa nie zaginie,
bo ja swoje wiem i już!
(Jan Kaczmarek, „Co moje”)

■ Pisząc w „Paranoi”: Sąsiedzi widząc, co tutaj się dzieje już pewnie myślą by nam znów dokopać oraz w „Kołderce”: ale nie martwmy się sierotki, mama Europa już nam śle... nasenne środki! świetny satyryk, mistrz puenty Jan Kaczmarek, miał nadzieję, że może jest fałszywym prorokiem. Niestety, to się spełniło…
■ W piętnastą rocznicę śmierci przypominam postać Jana Kaczmarka. Cytuję jego piosenkarską twórczość dokumentującą zatroskanie o przyszłość Polski. Przytaczam fragmenty tekstów jego przebojów pełnych zaskakujących spostrzeżeń dotyczących najnowszej historii Ojczyzny. Satyryk uczula nas na nieczystą grę „mamy Europy”. Twórca nie traci jednak nadziei. Eksponuje nam imponderabilia mogące przesądzić o naszej przyszłości: wracajmy do źródeł, przywróćmy Polakom godność…
   W listopadzie mija 15 lat od śmierci Jana Kaczmarka (6.06.1945 Lwówek – 14.11.2007 Wrocław) wybitnego polskiego satyryka, piosenkarza i autora ponad 200 piosenek, autora felietonów i opowiadań, współtwórcy wrocławskiego kabaretu „Elita”. Z wykształcenia był magistrem inżynierem elektronikiem. W roku 2013 został patronem jednej z uliczek we wrocławskim Parku Południowym.
   Koledzy Jana Kaczmarka z kabaretu „Elita” oraz współpracownicy z Polskiego Radia Wrocław od początku uważali, że był mistrzem w pisaniu tekstów piosenek. Zgodnie doceniali niesamowitą wiedzę humanistyczną Janka, jego niezwykłe oczytanie. Kaczmar potrafił doskonale wykorzystywać swoją wiedzę w twórczości artystycznej.
   Leszek Niedzielski z kabaretu „Elita” – udało mi się dłużej porozmawiać z nim w latach siedemdziesiątych, po koncercie „Elity” w klubie studenckim (dziś to APSolut) przy ul. Szczęśliwickiej w Warszawie – widział w Janku (tak, jak inni koledzy z „Elity”) lidera kabaretu. Podkreślał, że jest on niebywale muzykalny, dobrze gra, nie tylko na gitarze, ale również na skrzypcach. Zresztą od gitary i rajdowego śpiewu chyba wszystko się zaczęło. Potem były: estrada, radio i telewizja.
   Współzałożyciel „Elity” Tadeusz Drozda pierwszy docenił rajdowe granie i śpiewanie Janka. Niemal zmusił skromnego studenta elektroniki do występów estradowych.
   Jerzy Skoczylas, również współtwórca „Elity”, uważał, że kabaret bez skromnego, ale bardzo zdolnego Janka nie zdobyłby tak wielu nagród festiwalowych.
   Jan Kaczmarek miał łatwość pisania. Jest zaliczany do największych polskich twórców piosenki, zwłaszcza kabaretowej. Z nieżyjących wymienia się go obok: Marka Grechuty, Jonasza Kofty, Wojciecha Młynarskiego i Agnieszki Osieckiej.
   W audycji Polskiego Radia „Polska i świat", nadanej w dniu odejścia Jana Kaczmarka (14 listopada 2007 r.) Leszek Niedzielski powiedział o swoim koledze:
— Dobrze, że on się urodził w XX wieku, bo wtedy wynaleziono radio. Miał tak specyficzny głos i jego piosenki były tak charakterystyczne, że to zostanie w archiwach i jeszcze przez wiele lat będziemy mogli go słuchać i brać udział w skeczach, które nagrał.
   Jan Kaczmarek jest autorem tekstów ponad 200 piosenek. „Kurna chata”, „Zerowy bilans, czyli pero, pero”, „Czego się boisz głupia”, „Ballada o mleczarzu”, „Do serca przytul psa” to hity, znane każdemu z mojego pokolenia. Wydają się one ciepłe, lekkie, pisane na luzie. Ostatnio niemal całymi dniami z większą uwagą słucham jego innych piosenek – tych, które poruszają trudniejsze tematy. Zresztą analizuję cały zarchiwizowany dorobek Kaczmarka. Z uwagą czytam teksty piosenek, które dziś nabierają nowego wyrazu. Są tak bardzo aktualne!
   Pisząc w „Paranoi”: Sąsiedzi widząc, co tutaj się dzieje już pewnie myślą by nam znów dokopać oraz w „Kołderce”: ale nie martwmy się sierotki, mama Europa już nam śle... nasenne środki! Jan Kaczmarek, świetny satyryk, mistrz puenty miał nadzieję, że może jest fałszywym prorokiem. Niestety, to się spełniło…
   Jan Kaczmarek interesował się całą historią Polski, ale szczególnie poświęcał czas na zapoznawanie się z dziejami naszej Ojczyzny od XVI wieku do współczesności.
— Ostatnio staram się szukać analogii między II a III Rzeczpospolitą. To jest bardzo wdzięczny temat. Zresztą nasi prominenci chętnie stroją się w piórka. Mamy paru Piłsudskich, Dmowskich. Te analogie są ciekawe. I sporo na ten temat napisałem w ostatnim czasie.
   Uznałem, że w piętnastą rocznicę śmierci warto sobie i czytelnikom przypomnieć postać Jana Kaczmarka. Cytuję, więc utrwalone w mej pamięci fragmenty piosenek Jana Kaczmarka jednocześnie dzielę się refleksjami sprzed lat wzbogaconymi o bieżące przemyślenia. Twórczość satyryka, w kontekście bieżących wydarzeń społecznych i politycznych, okazuje się ciągle niezwykle aktualna. Jego piosenki dokumentują zatroskanie o przyszłość Polski. Zawierają zaskakujące spostrzeżenia dotyczące historii Ojczyzny, nawiązują do dziejów z minionych wieków i najnowszych wydarzeń, ze szczególnym spojrzeniem na PRL. Satyryk uczula nas na nieczystą grę „mamy” Europy. Twórca nie traci jednak nadziei. Eksponuje nam imponderabilia mogące przesądzić o naszej przyszłości (powrót do źródeł, przywrócenie Polakom godności).

 

♦ ZATROSKANIE O PRZYSZŁOŚĆ OJCZYZNY
Ile jeszcze zmarnowanych bez sensu okazji?
Ile chamstwa i prostactwa rodem z dzikiej Azji?
Ile wściekłej nienawiści, pychy i głupoty?
Ile przez wyborczą urnę przepchanej miernoty?
(„Litania: Ile jeszcze”)


   Niemal cała twórczość Jana Kaczmarka jest wypełniona troską o Rzeczpospolitą. W piosence „Litania: Ile jeszcze” autor stawia sobie i wszystkim Polakom wiele gorzkich pytań. Poza tymi zacytowanymi powyżej przytaczamy jeszcze dwa:
Ilu głupców się wywyższy nad autorytety?
Ilu się złodziei schowa za immunitety?
   Próbujmy udzielić sobie odpowiedzi na te pytania, zwłaszcza w momencie wyboru swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu Rzeczpospolitej oraz Parlamentu Europejskiego.
   W ostatnich wersach tekstu tej piosenki autor, nie traci nadziei, ale ostrzega Polaków dramatyczną alternatywą.
Tę litanię wciąż będziemy śpiewać gromkim głosem,
a w niedoli cicho mruczeć sobie ją pod nosem,
bo to polska jest litania i to jedno wiemy,
że niestety nie ma końca, póki my żyjemy!
   Więc cały czas wszyscy śpiewajmy tę polską litanię mocnym, gromkim głosem, abyśmy kiedyś nie musieli jej niepewnie mruczeć pod nosem.

 

♦ SPOJRZENIE NA HISTORIĘ POLSKI
Tam gdzie Gopło, tam gdzie Warta,
Puszcze chaszcze i szuwary
Osiedlały się przez wieki
Różne cnoty i przywary.
Więc Gościnność i Odwaga,
Z drugiej strony zaś niestety,
Arogancja Tumiwisizm
Kunktatorstwo i Defetyzm
(„Rodowód”)

 

   Jan Kaczmarek sam podkreślał, że w historii Polski wyszukuje analogii między II a III Rzeczpospolitą. W swojej twórczości umieszczał zaskakujące spostrzeżenia dotyczące historii Ojczyzny, nawiązujące do dziejów z minionych wieków i najnowszych wydarzeń, ze szczególnym spojrzeniem na PRL
   W piosence „Rodowód” Jan Kaczmarek prezentuje zaskakujące spojrzenie na historię Polski.
Tu je piwem i nabiałem
Witał wójt Dezynwoltura
I dwie jego córki śmiałe
Lekkomyślność i Brawura
Z Czech przybyła tu Przebiegłość
Z Austro-Węgier Kumoterstwo
Z Francji trójką przydreptały
Wolność Równość i Braterstwo
Czasem wpadał tu zza Odry
Graf von Ordnung vel Porządek
Ale łamał sobie język
No i wracał wnet za Odrę
Przemieszane orientacje
Cnót i zalet wad i przywar
   A dalej twórca pisze o tym, co zasiały w naszej Ojczyźnie te „prezenty” (cnoty, zalety, wady, przywary) od ówczesnych Europejczyków…
Wytworzyły tu mutację
Wieża Babel to prawdziwa
Stąd te różne Apostazje
Schizmy oraz Infiltracje
Karkołomne Koalicje
Których nigdzie nie spotkacie
Nie angielskie nie kreolskie
Ruskie pruskie austriackie
Ale nasze nasze swojskie
Nasze polskie i słowiańskie
Chlubne dumne i ostrożne
To znów nazbyt ryzykowne
Płoche albo zbyt „sieriozne"
Podjazdowo partyzanckie
   Z tych zasianych przez Europejczyków „prezentów” później wyrosły w Polsce drzewa owocujące cnotami i zaletami, ale przy okazji – za sprawą tychże Europejczyków – w drugiej połowie XX wieku wzrosły pełne wad i przywar chwasty, które dają do dziś okropne zbiory. Niespodziewanie, ale nie dla wszystkich w pierwszych dekadach XXI wieku Europejczycy świadomie i cynicznie te chwasty, rosnące w Polsce, intensywnie kultywują we własnym interesie.
   Pisząc o historii najnowszej (PRL), w piosence „Nie wszystko było złe”, autor swoją ironię mistrzowsko puentuje.
Nie wszystko było złe, nie wszystko,
malowała nam się piękna przyszłość,
gdyby los nam pięciolatkę dał kolejną
byśmy was zamalowali na olejno!
A więc macie nasze pełne przebaczenie,
macie nasze polityczne rozgrzeszenie,
za pokutę żyjcie sobie i sto lat,
lecz na Kubie lub przypuśćmy w Kraju Rad!
   Podobnie odebrać można piosenkę „Na roli”.
Była sobie kiedyś wioska
taka jakich innych sto,
mimo obowiązku dostaw
jakoś wychodziło to.
Kułak gnębił tam biedniaka,
wyzyskiwał go i cześć,
i był ten wyzysk brutalny,
ale było też co jeść.
I jako tako wszystko szło.
I komu to przeszkadzało?
/…/
Zapalcie światła dla SKR-ów,
róbcie wycieczki do PGR-ów,
by chłop wróciwszy uświadomiony,
pokochał ten układ scalony.

 

♦ NIECZYSTA GRA „MAMY” EUROPY
Szarpią kołderkę w tę i w tę
jak oszalała mdła siłaczka,
mama obmyśla rozkład miejsc
i chyba marznie też biedaczka!
Trudno naciągnąć w chłodną noc
to jeden wielki śmiech na sali,
sąsiedzi, co mają nasz koc,
udają, że nie pożyczali!
I tak od lat śpi nam się źle,
ale nie martwmy się sierotki,
mama Europa już nam śle...
nasenne środki!
(„Kołderka”)


   W „Kołderce” satyryk uczula nas na nieczystą grę „mamy” Europy, ironizuje, aby się nie martwić, bo mama Europa już nam śle... nasenne środki!. Wtedy, kiedy to pisał Polacy mogli czuć się według jego określenia „sierotkami”.
   Wezwanie sprzed dwóch dekad zawarte w zakończeniu piosenki „Nasza Europa” nabiera bolesnej aktualności dziś, kiedy Unia Europejska pokazuje prawdziwe oblicze.
A czas do przodu leci i lata też trop w trop,
no i dla dobra dzieci czas wreszcie krzyknąć STOP!
Odwagi i fantazji, nastał ostatni czas
inaczej stepy Azji wkrótce pochłoną nas!
A przecież to Europa, tak bogata,
poniklowana złota, pępek świata,
twoja i moja, nasza, wspólny obszerny dom.
Czy dla nas ta Europa…?
(„Nasza Europa”)
   Dziś sytuacja w Europie jest dalej trudna, ale mimo wszystko optymistyczna (prawica zdobyła władzę w Szwecji, we Włoszech, w ich ślady może pójść nawet Holandia).
   Wróćmy jeszcze do piosenki „Litania: Ile jeszcze”, gdzie autor pyta z ogromną troską i niepokojem o los naszej Ojczyzny. Uważny słuchacz, nawet w gorzkich słowach, zauważy zawsze obecną u satyryka nadzieję na lepszą przyszłość:
lle jeszcze będzie nowych Rzeczypospolitych
wyniesionych z pęt niewoli na wolności szczyty?
Ile razy zmowa zmiecie nas rusko-teutońska,
wymazując z mapy świata dumne słowo Polska?
   Ta nadzieja jest jednak uwarunkowana koniecznością zdecydowanego działania. Podjęcie tego działania musi poprzedzić odpowiedź na najistotniejsze pytanie o los naszej Ojczyzny w Europie:
Czy dla nas ta Europa…?

 

♦ IMPONDERABILIA MOGĄ BYĆ DECYDUJĄCE
Gdzie nasza godność z kart powieści
ku pokrzepieniu serc i dusz… /…/
Lecz trzeba wracać wciąż do źródeł,
choć wiary w sens powrotu brak,
choć perspektywy mdłe i chude,
choć gorzki dziś nadziei smak!
Póki się tli iskierka życia,
dopóki w żyłach płynie krew,
nasz syzyfowy model bycia
ma karkołomny, ale sens!
(„Godność”)
   Jan Kaczmarek pisząc w „Paranoi” (oczywiście paranoi brukselskiej):
Sąsiedzi widząc co tutaj się dzieje
Już pewnie myślą by nam znów dokopać
I znów zostaną popioły i zgliszcza
Znów nowe rany i blizny głębokie
oraz w zakończeniu „Kołderki”:
ale nie martwmy się sierotki,
mama Europa już nam śle...
nasenne środki!
polski satyryk nie tracił nadziei. Pocieszał się, że może jest fałszywym prorokiem.
Jedna pociecha wciąż świta mi w myślach
Że może jestem fałszywym prorokiem
Fałszywym prorokiem
Niestety gorzkie proroctwo po części, już się spełniło…
   Co więc dalej? Autor znów nie traci nadziei. W „Godności” uważny czytelnik czy słuchacz odnajdzie wyraźną nutkę nadziei:
Lecz trzeba wracać wciąż do źródeł,
choć wiary w sens powrotu brak,
choć perspektywy mdłe i chude,
choć gorzki dziś nadziei smak!
Czy w brukselskim eurokołchozie ma to w ogóle sens, czy jest możliwe? Na to pytanie Jan Kaczmarek odpowiedział sobie i nam zdecydowanie TAK!
Póki się tli iskierka życia,
dopóki w żyłach płynie krew,
nasz syzyfowy model bycia
ma karkołomny, ale sens!
   Jest wiele pracy przed Polakami, ale trzeba pamiętać też o imponderabiliach (nadzieja, powrót do źródeł, godność). Imponderabilia mogą przesądzić o przyszłości Polski i pomóc w uratowaniu chrześcijańskiej cywilizacji Europy.
   Na zakończenie trzeba powtórzyć wersy z „Naszej Europy”.
A czas do przodu leci i lata też trop w trop,
no i dla dobra dzieci czas wreszcie krzyknąć STOP!

 

Bernard Cichosz
Foto: PAP/Edmund Radoch)